piątek, 5 stycznia 2018

Przydałyby się noworoczne postanowienia. Nadzieje są.

Jestem na siebie wściekła. Dokładniej byłam, tak koło południa. Rozregulowałam sobie zegar biologiczny. Siedzenie do świtu i spanie do południa. Jakieś niekontrolowane samobójstwo to jest.
*
Powinnam jednak ustalić jakieś noworoczne postanowienia i trzymać się ich. Sporo obszarów znalazłabym do umiejscowienia takich postanowień.
Książki
Zdrowie
Rozwój osobisty
Komputer i internet
Życie osobiste
Finanse
*
Nie przerywszy raz zauważam, że czas ucieka bezpowrotnie i życie przecieka mi między palcami.
*
Córcia wyjechała o świcie do pracy. Ciszę się, że ma pracę, że się usamodzielnia. A jednocześnie coś mnie w tej sytuacji życiowej mego jedynego Dziecka martwi. Czegoś brak do pełni szczęścia.

**
Jutro rozbieramy choinkę. Tak postanowiliśmy z G. Przed jego powrotem do pracy chcemy zrobić podłogę w pokoju. Właściwie położyć płyty na betonowe podłoże. Ściągnięcie tego co tam się dotychczas znajdowało nie należało do najprzyjemniejszych doznań. Śmierdzący pył i kurz, wszędobylski i agresywny.
Jest nadzieja, że w tym roku remont posunie się naprzód. Nie ukrywam, że miewałam już chwile załamki i szczerze nienawidziłam tego życia na placu budowy. I ... chyba też trochę się tego stanu wstydziłam.
  


1 komentarz:

edenlas pisze...

Ach jak ja rozumiem to zycie na remontowym bajzlu! ja mam tak od KILKU LAT! :*